Wiadomości nadlatują i odlatują, kiedy chcą, kiedy chcą, kiedy chcą...
Jak wiatr, to z południa, to z północy...

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Bieżące (40)


 
Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych




Z podróży lotniczych papieża Franciszka, c.d.
 


 




Oto, co papież Franciszek powiedział w samolocie (w dwóch wersjach):
 

- Tytuł z niemiecko-polskiego Onetu dla Polaków: "Papież: Polska piękna i wyjątkowa, a Polacy pełni entuzjazmu".

Papież: Nie lubię, kiedy się mówi o przemocy islamskiej, bo każdego dnia, kiedy przerzucam strony gazet, widzę, nawet we Włoszech, że ten zabił teściową, a inny... i chodzi o katolików ochrzczonych, hę?
Jeśli miałbym mówić o przemocy islamskiej, musiałbym mówić o przemocy katolickiej.
(...) Jedna rzecz jest pewna: sądzę, że w każej prawie religii jest mała grupa fundamentalistów. My takich mamy. Kiedy fundamentalista zabija... ale można zabić językiem i to nie ja to mówię, tylko apostoł Jakub. Można także zabić nożem, czyż nie?

I tak dalej... (Le Figaro).


Zrównanie "własnej" religii z islamem w kwestii przemocy, to kolejny dowód, że papież Franciszek "maszeruje obok własnych butów". Chyba, że wie co mówi, ale to... to dopiero strach powiedzieć.



ŚDM - niebo bez piekła



Obrazek przedstawia oficjalne logo krakowskiego wydania Światowych Dni Młodzieży. W istocie widać na nim dwa loga - kardynała Dziwisza (logo z krzyżem) i logo oficjalne, na które składa się kombinacja znaku Tau oraz tzw. krzyża egipskiego i cyfry "6" z symbolem Feniksa w brzuchu (zgodnie z analizą Krzysztofa Pali). 
 
Jeśli do tego dodać "oko Horusa" w starannym wykonaniu szansonistki Cerekwickiej, masońskie oko opatrzności na jednym z plakatów, chełpliwe hasło "Bóg jest po naszej stronie", etc., to gdyby nie obecność miliona młodych, nie znających Kościoła przedsoborowego ludzi, miałoby się ochotę ulec pokusie interpretacji skrótu ŚDM jako "Światowych Dni Masonerii".

Wezwany w charakterze eksperta ks. Tymoteusz (skądinąd szwagier red. Jerzego Wkurzaka), po naszych komentarzach, odnoszących się do fenomenalnej Drogi Krzyżowej z woodstockowymi "przystankami", dał wprawdzie pod byle pretekstem nogę, ale, już z ręką na klamce, bąknął, że jednak "udało się zamieść "Wiarę i Tęczę" pod dywan" i że, "tak naprawdę, tylko kard. Dziwisz mógł usłyszeć, że fizyczna miłość homoseksualna pochodzi od Boga, bo tę tęczę - on tylko wie, dlaczego - na prywatnej audiencji przyjął".

(Światowa Sodoma przewidywała najazd homoseksualistów na ŚDM i już dwa lata temu mówiło się o dotacji w wys. 200 tys. dolarów na manifestację wiary ze strony homoseksualistów.)



Selfie z Papieżem, etc.



Niewybaczalnym uproszczeniem byłoby twierdzić, że Światowe Dni Młodzieży w Krakowie były imprezą, na której ziało wyłącznie "braterstwem i miłosierdziem", można było wrzeszczeć "Franciszek!" i robić sobie selfies z papieżem.

Redakcji "Bieżących" zapadło na przykład w serce odkrycie, że nic tak dobrze nie robi na przetrwanie małżeństwa, jak trzyowa "proszę, przepraszam, dziękuję". Do tej pory żywiliśmy przekonanie, że na sukces małżeństwa składają się przede wszystkim: wiara w Boga, miłość (Agape i Eros), poczucie humoru i wierność.

Za jeden z hitów ŚDM dałoby się też uznać "przesłanie Franciszka do polskich polityków" w wersji podanej przez Onet:
Jezuita, o. Jacek, Prusak w rozmowie z Marzeną Suchan powiada:

To był majstersztyk ewangelizowania w wydaniu Franciszka. (...) Papież mówił politykom również o tym, by szanować "dobrą pamięć". - Nie kultywować pamięci, która nas rani - tak, by ludzie przestali kłócić się we własnych domach.

Problem w tym, że każdego rani co innego i w końcu nie wiadomo byłoby, co kultywować wolno, a co nie. Wygląda też na to, że nawożenie i podlewanie "złej pamięci" politycy katoliccy powinni zostawić politykom niekatolickim, a katolickie media - różnym tygodnikom powszechnym i gazetom wyborczym. W razie kłopotów z rozróżnieniem między pamięcią dobrą i złą, zawsze można się zwrócić do Fundacji Batorego albo bezpośrednio do Grupy Bilderberga, Komisji Trójstronnej czy last but not least do B'nai B'rith.

Zwięzłej, ale ciekawej syntezy papieskich poglądów dopuścił się też Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny KAI:

Lepszej katechezy wobec polskich polityków być nie mogło. Papież powiedział: sensem życia chrześcijańskiego jest pokora, ubóstwo i służba innym.

Syntezę Przeciszewskiego można byłoby uznać za pełną, gdyby widniało w niej jeszcze mycie nóg.

Naturalnie, nie ma takiego miodu, do którego jakiś śledziennik nie dorzuciłby łyżki dziegciu. Przyjdzie taki, na przykład, i uprze się, że celem życia chrześcijańskiego jest zbawienie duszy, ale też taki nudziarz nigdy nie zostanie redaktorem naczelnym KAI czy Onetu.



Tango z biskupem

Czuję się w obowiązku ujawnić, że w czasie kolegium redakcyjnego doszło do nieprzyjemnego incydentu. Redaktor Jerzy Wkurzak uparł się, że "widział jakiegoś podstarzałego barana, który przebrał się za biskupa i rwał lachony na taniec". Obecny w redakcji ks. Tymoteusz fuknął, że zapewne chodzi mu o czcigodnego biskupa Długosza, który specjalizuje się w śpiewie i tańcu świeckim i sakralnym. 
 "Taaaak, to trzeba go było widzieć" - nie przestawał rechotać redaktor Jerzy i dodał, że "dobrze, że nie tańczył kankana bez majtek". Jako redaktor naczelny "Bieżących" poczułem się w obowiązku ostro zareagować.
Zdjęcia biskupa w pląsach nie pokażę, bo jestem taktowny, a ponadto nie udało mi się go na internecie odszukać.

Incydent na tym się nie zakończył, bo red. Maurycy ni stąd ni zowąd zacytował Balzaka, że trzy najpiękniejsze rzeczy na świecie, to fregata pod wszystkimi żaglami, koń w tańcu i kobieta w galopie. Albo jakoś tak, bo po kolegium zorganizowaliśmy skromne przyjęcie i pewne dźwięki trochę mi się w pamięci zatarły.

Dla równowagi zamieszczę inną fotografię, oddającą ważną cząstkę klimatu ostatnich dni lipca 2016: