Przegląd
wybuchów wulkanicznych,
krajowych
i zagranicznych
Z
podróży lotniczych papieża Franciszka, c.d.
Oto,
co papież Franciszek powiedział w samolocie (w dwóch wersjach):
-
Tytuł z francuskiego Le Figaro: Pape François:«Jeśli miałbym mówić o przemocy islamskiej, musiałbym mówić o przemocy katolickiej».
-
Tytuł z niemiecko-polskiego Onetu dla Polaków: "Papież:
Polska piękna i wyjątkowa, a Polacy pełni entuzjazmu".
Papież: Nie lubię, kiedy się mówi o przemocy islamskiej, bo każdego dnia, kiedy przerzucam strony gazet, widzę, nawet we Włoszech, że ten zabił teściową, a inny... i chodzi o katolików ochrzczonych, hę?Jeśli miałbym mówić o przemocy islamskiej, musiałbym mówić o przemocy katolickiej.(...) Jedna rzecz jest pewna: sądzę, że w każej prawie religii jest mała grupa fundamentalistów. My takich mamy. Kiedy fundamentalista zabija... ale można zabić językiem i to nie ja to mówię, tylko apostoł Jakub. Można także zabić nożem, czyż nie?
I
tak dalej...
(Le Figaro).
Zrównanie
"własnej" religii z
islamem w
kwestii przemocy, to kolejny dowód, że papież
Franciszek "maszeruje
obok własnych butów".
Chyba,
że wie co mówi, ale
to... to dopiero
strach powiedzieć.
ŚDM
- niebo bez piekła
Obrazek
przedstawia oficjalne logo krakowskiego wydania Światowych
Dni Młodzieży.
W istocie widać na nim dwa loga
- kardynała Dziwisza (logo z
krzyżem) i logo
oficjalne, na które
składa
się
kombinacja znaku Tau oraz tzw. krzyża
egipskiego i cyfry "6" z symbolem Feniksa w brzuchu
(zgodnie z analizą Krzysztofa Pali).
Jeśli
do tego dodać
"oko Horusa"
w starannym wykonaniu szansonistki Cerekwickiej, masońskie
oko opatrzności na jednym z plakatów,
chełpliwe hasło
"Bóg jest po naszej stronie",
etc., to gdyby nie obecność
miliona młodych, nie znających
Kościoła
przedsoborowego ludzi, miałoby
się
ochotę
ulec pokusie
interpretacji skrótu
ŚDM
jako "Światowych
Dni Masonerii".
Wezwany
w charakterze eksperta ks. Tymoteusz (skądinąd szwagier
red. Jerzego Wkurzaka), po naszych
komentarzach,
odnoszących
się
do fenomenalnej
Drogi Krzyżowej
z woodstockowymi "przystankami",
dał wprawdzie pod
byle pretekstem nogę,
ale, już
z ręką na klamce, bąknął, że
jednak "udało
się zamieść "Wiarę
i Tęczę"
pod dywan"
i że, "tak naprawdę, tylko kard. Dziwisz mógł usłyszeć, że fizyczna
miłość homoseksualna pochodzi od Boga,
bo tę tęczę - on tylko wie, dlaczego - na prywatnej audiencji przyjął".
(Światowa
Sodoma przewidywała najazd
homoseksualistów na ŚDM i już dwa lata temu
mówiło
się o dotacji w wys. 200 tys. dolarów
na manifestację
wiary ze strony homoseksualistów.)
Selfie
z Papieżem,
etc.
Niewybaczalnym
uproszczeniem byłoby twierdzić,
że Światowe Dni Młodzieży w Krakowie były imprezą, na której
ziało wyłącznie "braterstwem i miłosierdziem", można było wrzeszczeć "Franciszek!" i robić sobie
selfies
z papieżem.
Redakcji
"Bieżących" zapadło na przykład w serce
odkrycie, że nic
tak dobrze nie robi na przetrwanie
małżeństwa,
jak
trzy
słowa
"proszę, przepraszam, dziękuję". Do tej pory żywiliśmy
przekonanie, że na
sukces
małżeństwa składają
się
przede
wszystkim: wiara
w Boga,
miłość
(Agape
i
Eros),
poczucie
humoru i
wierność.
Za
jeden z hitów
ŚDM dałoby się też uznać
"przesłanie
Franciszka do polskich polityków"
w wersji podanej przez Onet:
Jezuita, o. Jacek, Prusak w rozmowie z Marzeną Suchan powiada:To był majstersztyk ewangelizowania w wydaniu Franciszka. (...) Papież mówił politykom również o tym, by szanować "dobrą pamięć". - Nie kultywować pamięci, która nas rani - tak, by ludzie przestali kłócić się we własnych domach.
Problem
w tym, że każdego
rani co innego
i w końcu nie wiadomo byłoby, co kultywować wolno, a co nie.
Wygląda też
na to, że
nawożenie i podlewanie "złej pamięci" politycy katoliccy
powinni zostawić politykom niekatolickim, a katolickie media -
różnym
tygodnikom powszechnym
i gazetom
wyborczym. W razie kłopotów z rozróżnieniem między pamięcią
dobrą i złą, zawsze można się zwrócić do
Fundacji
Batorego
albo bezpośrednio do
Grupy Bilderberga,
Komisji Trójstronnej
czy last
but not least
do B'nai B'rith.
Zwięzłej,
ale ciekawej syntezy papieskich poglądów dopuścił się też
Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny KAI:
Lepszej
katechezy wobec polskich polityków być nie mogło. Papież
powiedział: sensem życia chrześcijańskiego jest pokora, ubóstwo
i służba innym.
Syntezę
Przeciszewskiego można byłoby uznać za pełną, gdyby widniało w
niej jeszcze mycie nóg.
Naturalnie,
nie ma takiego miodu,
do którego jakiś
śledziennik nie dorzuciłby
łyżki dziegciu. Przyjdzie taki, na przykład, i uprze się, że
celem życia chrześcijańskiego jest zbawienie duszy, ale też taki
nudziarz nigdy nie zostanie redaktorem naczelnym KAI czy Onetu.
Tango
z biskupem
Czuję
się w
obowiązku
ujawnić, że w czasie kolegium redakcyjnego doszło do
nieprzyjemnego incydentu.
Redaktor Jerzy Wkurzak uparł się, że "widział jakiegoś
podstarzałego barana, który przebrał się za biskupa i rwał
lachony na taniec".
Obecny w redakcji ks. Tymoteusz fuknął, że
zapewne chodzi mu o czcigodnego
biskupa
Długosza, który specjalizuje się w śpiewie i tańcu świeckim i
sakralnym.
"Taaaak,
to trzeba go było widzieć" - nie przestawał
rechotać
redaktor Jerzy i dodał, że "dobrze, że nie tańczył kankana
bez majtek". Jako redaktor naczelny "Bieżących"
poczułem się w obowiązku
ostro
zareagować.
Zdjęcia
biskupa
w
pląsach nie
pokażę,
bo jestem taktowny, a ponadto nie udało mi się go na internecie odszukać.
Incydent
na tym się nie zakończył, bo red. Maurycy ni stąd ni zowąd
zacytował Balzaka,
że trzy
najpiękniejsze rzeczy na świecie, to fregata
pod wszystkimi żaglami, koń w tańcu i kobieta w galopie.
Albo jakoś tak, bo po kolegium zorganizowaliśmy skromne przyjęcie
i pewne dźwięki trochę mi się w pamięci zatarły.
Dla
równowagi zamieszczę inną fotografię, oddającą ważną cząstkę
klimatu ostatnich dni lipca 2016: