Wiadomości nadlatują i odlatują, kiedy chcą, kiedy chcą, kiedy chcą...
Jak wiatr, to z południa, to z północy...

wtorek, 24 listopada 2015

Bieżące (16)



Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych



Nienadzwyczajny profesor nadzwyczajny





Strona niezłomni.com zawiera sporo ciekawych informacji, a wśród nich następującą: "Trzeba wyrwać dzieci z rodziny". Recepta prof. Czapińskiego na problemy polskiego społeczeństwa.

Na tekst składają się gruchania prof. Czapińskiego, które można byłoby uznać za nieprzesadnie oryginalne i potraktować wzruszeniem ramion, gdyby nie były strawą dla matołków:
  • Najlepiej byłoby, gdyby młodzi Polacy wyemigrowali z Polski, bo ich radykalistyczny fundamentalizm zagraża porządkowi społecznemu.
  • (Jesteśmy) "legendarnie nieufni", ksenofobiczni i zacofani.
  • Źródło zła tkwi w przywiązaniu Polaków do rodziny, tradycyjnej, katolickiej.
  • Żeby uzdrowić polskie społeczeństwo - "trzeba wyrwać dzieci z rodziny" i odseparować je od rodziców.
  • To nie rodzice powinni kształtować ich system wartości, bo się do tego absolutnie nie nadają.
Tak się składa, że ile razy zajrzę na TVP INFO i zobaczę jakiś panel dyskusyjny z udziałem Czapińskiego, szybko przenoszę się gdzie indziej. Zwłaszcza, że raz się zagapiłem i jęło mnie mdlić. 
Naturalnie, gorzej reaguję, kiedy debatę zdobi sobą Hartman czy jakiś inny Sierakowski, ale fakt, że w przypadku Czapińskiego zmiana kanału obywa się bez brzydkich wyrazów, nie powinien być przez niego wzięty za komplement.




Ratuj się pan, panie Ashkenazy


W artykule opublikowanym na łamach „Polska The Times” Severyn Ashkenazy tak zastanawia się nad perspektywą emigracji Żydów z zachodniej Europy do Polski:
Zachodnioeuropejscy Żydzi powinni spoglądać na Polskę niczym na latarnię morską wśród wzburzonych fal. Polska może posłużyć za bezpieczną bazę i główną siedzibę dla żydowskich elit biznesu z Europy, których interesy mają charakter globalny. Jednym z powodów jest dynamizm polskiej gospodarki oraz gościnność Polaków i ich otwartość na kulturę żydowską.

Panie Ashkenazy, pan posłuchaj prof. Czapińskiego, a jeśli Czapiński pana do Polski nie zniechęci (tak jak tych z obrazka), to ja panu dodam, że u nas drogi są kiepskie, samochody osobowe jeżdżą po prawej stronie, a ciężarówki po lewej, klasa robotnicza słabo zna angielski, za to dobrze łacinę, koty biegają po dnie rzek na suchych łapach, słońca nie widziano od trzech lat, samca nie można pożenić z samcem, a samicom nie wolno się kocić między sobą, z okien leci woda święcona i wypala dziury, w rządzie jest minister, co czytał Protokoły Mędrców Syjonu, fałszywe świadectwo jest zakazane, a państwowa telewizja szykuje się na Madagaskar. 
Pan chcesz, żebym ja pana straszył jeszcze więcej?




Telewizyjna wiosna zaczęła się w listopadzie


W Klubie Kolonialnym Papugi Orinoko opublikowałem tekst "Kto wreszcie oczyści media z bękartów po Gramscim?"
Dusza moja wydała w tym artykule spazmatyczny okrzyk: CZY NOWA FORMACJA POLITYCZNA UWOLNI RZĄDOWE MEDIA OD NOSICIELI CZERWONEJ, RÓŻOWEJ I TĘCZOWEJ ZARAZY?


No i cud się stał. Wstyd wszystkim, którzy, jak Piekarska na mące, pletli duby smalone o społecznej znieczulicy, bo oto sumienie ruszyło nawet dziennikarzy telewizyjnych. Bez bicia, z czułością i poświęceniem odpowiedzieli na mój apel. 
To dla mnie redaktor Lewicka popełniła zawodowe samobójstwo w formie wywiadu z wicepremierem i ministrem kultury, prof. Glińskim. W ciągu 16 minut wywiadu sama wydzierała się przez 50 % czasu i przerywała ministrowi średnio co 9 sekund. Bohaterski babsztyl! Chapeau, madame!


fot. wPolityce.pl/ "tvp.info": red. Kulczycki i Lewicka



Zaraz po Lewickiej rozerwał się na strzępy kamikadze Kulczycki. Przed aktem wypocił list protestacyjny, w którym zarzucił ministrowi Glińskiemu, że ten ośmielił się powiedzieć, co większość widzów od dawna myśli. 
Oto słowa ministra Glińskiego:
"To jest program propagandowy, tak jak wasza stacja uprawia propagandę i manipulację od kilku lat. I to się zmieni. Ponieważ tak Telewizja Publiczna funkcjonować nie powinna."
A oto fragment listu pozostawionego przez samobójcę Kulczyckiego (pisownia oryginalna):

"Pańskie słowa obrażają nas, naszą antenę i Telewizję Polską. Uważamy, że określenia, których Pan użył są niesprawiedliwe. Czujemy się Pańskimi słowami dotknięci. Nie życzymy sobie, by ani Pan, ani ktokolwiek inny, posiadający lub nieposiadający władzę, tak mówił o nas lub innych dziennikarzach. Żądamy przeprosin wypowiedzianych tak, jak powyższe obraźliwe słowa, na naszej antenie."

Kiedy zacząłem biegać po sieci w poszukiwaniu autorów, zdolnych zjednoczyć się "w bulu i nadzieji" z kwiatem naszego levicowego dziennikarstwa, trafiłem na te słowa p. mazurka, uczestnika forum Stanisława Michalkiewicza:
Profesor Gliński wykazał się ogromną kulturą i cierpliwością. Ja bym tak nie potrafił. Cały wywiad przypominał przesłuchanie ubeckie, oczywiście soft, bez wyrywania paznokci.
Lewicką miałem już okazję oglądać przedtem i na widok tego babusa przełączam kanał. Jest kilka podobnych „lwic” dziennikarstwa, których nie trawię; Wielowieyska, Kublik, Tadla, Olejnik czy Rudnik. W prawicowej Republice zniesmaczyła mnie Gójska-Hejke stosując podobną metodę w wywiadzie z Kukizem.
Ogromna część naszego dzisiejszego dziennikarstwa nadaje się do odwszalni.
Zacytowałem, bo lepiej bym tego nie ujął.





Wieści z kaftana (1)

Chodzi o kaftan ściśle prywatny. Redakcja "Bieżących" będzie w nim przetrzymywała osobistości męskie, żeńskie i nijakie, które, w jej pojęciu, na kaftan chwilowo zasługują.


Na otwarcie umieścimy w nim prof. Andrzeja Zolla, który - jeśli wierzyć onetowi - obwieścił  "Skończyło się dwudziestopięciolecie Polski demokratycznej", a myśl swoją rozwinął następująco:
  • Nie przesadzam: wracamy do PRL.
  • Będziemy mieli konstytucję, która jest tylko pustą deklaracją polityczną".
  • Zmiany, jakie w ustawie o TK przeforsowało PiS oznaczają, że zniszczona została "skuteczna ochrona praw człowieka i obywatela przed władzą publiczną".
  • To, co robią prezydent Andrzej Duda i prezes Jarosław Kaczyński, to jest bardzo poważne zagrożenie dla Polski".
Każdemu czytelnikowi "Bieżących" wolno pomyśleć co zechce. 
Dziecko wie jednak, że ostatnie dwudziestopięciolecie Polski podobało się imperium złożonemu z Brukseli, Nowego Jorku, Fundacji Batorego i Tygodnika Powszechnego, oraz naturalnie organu Adama Michnika, jako tradycyjnego uzupełnienia każdej postępowej listy.

Ja tylko za Wikipedią dodam, że prof. Andrzej Stanisław Zoll "jest wnukiem Fryderyka Zolla (młodszego), prawnukiem Fryderyka Zolla (starszego) i praprawnukiem Józefa Chrystiana Zolla", oraz że lista odznaczeń i nagród profesora jest za długa jak na krótkie "Bieżące".

piątek, 13 listopada 2015

Bieżące (15)




Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych


Malta - fronty i afronty

Według Le Monde, francuskiego dziennika dla postępowców, Unia Europejska walczy na wszystkich frontach migracyjnych.

Dziecko wie, że najprzyjemniej wojuje się na ciepłym piasku, stąd główne zmagania trwają obecnie na Malcie. Z jednej strony linii frontu mamy Unię, z drugiej - Afrykę, z trzeciej - Turcję, a z czwartej - Grupę Wyszehradską. 

Z Berlina wyszły rozkazy i już od pierwszego dnia UAUE (Urzędnicza Armia Unii Europejskiej) runęła do tyłu z taką determinacją, że Oberstabsfeldwebel Martin Schulz aż się z podziwu zasmarkał.

Wobec totalnej impotencji Unii w kwestii "uchodźców", celem strategicznym jej przywódców stało się niedopuszczenie do pęknięć na linii dupa-stołek. W związku z tym, Afrykę staramy się pokonać przez intensywne całowanie ręki, a Turcję przez gorące całowanie dolnych pleców.

Wydaje się nieuniknione, że w Afrykę podatnik europejski wpompuje 2 miliardy euro. Zrobi to z nadzieją, że rządy tego kontynentu rozgłoszą plotkę o nagłym wzroście stopy życiowej i zurück przygarną uciekinierów, którzy sobie nagle przypomną, skąd pochodzą (mimo że wcześniej pozjadali paszporty).

Jeśli chodzi o pompowanie Turcji, która tarza się ze śmiechu przyprawiając rogi wykastrowanym obywatelom Unii, to oprócz 3 miliardów euro, w pompkach znajdą się istotne ułatwienia wizowe dla jej obywateli oraz przyspieszenie procesu przyłączania do Europy tego azjatyckiego kraju, wypełnionego 80 milionami muzułmanów.
 
Co do Grupy Wyszehradskiej, to unijne działania wojenne sprowadzają się do wyzwisk i pogróżek natury gospodarczej, ponieważ kraje tej grupy zapowiedziały, że o całowaniu nie ma mowy, a to bardzo zdenerwowało LGBT, prawdopodobnie najsilniejsze dzisiaj europejskie lobby.
 
Naturalnie, wszystkie problemy migracyjne Unii Europejskiej dałyby się rozwiązać łatwo i skutecznie, gdyby tylko Unia zechciała zasznurować mieszek z pieniędzmi służącymi do korumpowania przywódców afrykańskich, przestała finansować armie wyzwoleńcze na południe od Wenecji, a między Turcję i Grecję, oraz w okolice Libii i Tunezji, wysłała parę kanonierek, z bosakami do zawracania wszystkiego, co pływa z niedobitkami spod Wiednia i Poitiers.



Na koniec coś znalezionego na onecie, a pochodzącego z Deutsche Welle: "Niemcy nie mogą się doliczyć uchodźców "

Niemcy zapomnieli, jak się liczy!
Sic transit gloria mundi.


Parchi

- Nie, panie Franku, to nie to, co pan myśli. Ani pan ani pański smartfon nie zostaniecie uznani za antysemitów. Chodzi o zwykłą, niewinną aplikację androidową, z metką napisaną w języku hindi. W języku nienawiści programik nazywałby się Parchy.

Ostrożnie! (znalezione w sieci)






Mam nadzieję, że rozproszyłem obawy młodszego z braci Wkurzak, który wywąchał gdzieś nową aplikację o niepokojącej nazwie "Parchi" i zaczął się bać.





Glucksmann - slalom gigant

Mrok otoczył planetę, a ta prawie się zatrzymała! Mimo setki wielkich tytułów w prasie francuskiej, wybiorę jeden po polsku, skromny jak marynarka dawnego sekretarza komitetu powiatowego PZPR: "Zmarł filozof i intelektualista Andre Glucksmann".


Zdjęcie nie przedstawie sędziwej kokietki, tylko jego właśnie - "światowej sławy francuskiego filozofa i intelektualistę, obrońcę praw człowieka oraz znanego eseistę i komentatora życia politycznego".

Czy można potraktować milczeniem jego życiorys?
Czy znalazłby się inny narciarz, zdolny pozostawić na śniegu życia tyle zygzaków, co Glucksman? Niech Czytelnik zatrzyma w pamięci to pytanie, bo jeśli okaże się leniwy, to trochę niżej znajdzie odpowiedź i kompletnie się pogubi, nie mając pojęcia, do czego ta odpowiedź służy.

Najpierw wypada przedstawić wybór zygzaków, tj. następujących po sobie zygów i zaków filozofa, który urodził się w 1937 r. w narodzie wybranym, z ojca Rubina Glucksmanna i matki Marthy, kolejno syjonistów w Palestynie, komunistów w Jerozolimie, antynazistów w Hamburgu, a następnie uciekinierów do Francji, po drodze zwalczających siły generała Franco w Hiszpanii (historia rodziców Glucksmanna na tym się nie kończy, ale nie odbierajmy pożywienia autorom powieści sensacyjnych). 
Zacznijmy od jego wczesnej młodości:
  • członek PCF (francuskiej partii komunistycznej; wstąpienie wymagało sfałszowania metryki)
  • uczestnik rewolty z maja '68
  • maoista i zaciekły obrońca chińskiej rewolucji kulturalnej
  • polityczny i fizyczny wróg partii komunistycznej
  • 1972 - Glucksmann twierdzi, że Francja jest "faszystowską dyktaturą" (dictature fasciste) i nawołuje do zamieszek w całej Europie, od Lizbony po Moskwę
  • lata '70 - Glucksmann popiera sowieckich dysydentów
  • poparcie dla wietnamskich boat-people, którzy uciekają na wszystkim, co pływa
  • 1977 - Glucksmann żąda w Le Monde wypuszczenia na wolność pedofilów
  • 1981 - w wyborach prezydenckich Glucksmann popiera kandydaturę prawicowej Marie-France Garaud
  • lata '80 i późniejsze - Glucksmann jest zwolennikiem NATO i praw człowieka
  • 1995 - Glucksmann popiera wznowienie francuskich prób jądrowych w atmosferze
  • 1999 - Glucksmann popiera atak NATO na Serbię
  • 2003 - Glucksmann nawołuje do wojny z Irakiem i do obalenia Saddama Husseina
  • 2007 - Glucksmann popiera Nicolasa Sarkozy'ego
  • 2008 - Glucksmann przestaje popierać Nicolasa Sarkozy'ego, w rezultacie przyjaznych kontaktów Sarkozy'ego z Putinem
  • 2009 - Glucksmann popiera interwencję Izraela w Gazie
  • 2011 - Glucksmann popiera interwencję militarną w Libii i obalenie Mouammara Kadhafiego
  • 2012 - Glucksmann żąda interwencji francuskiej w Syrii przeciwko Basharowi Assadowi
Wystarczy.
Czas odpowiedzieć na postawione na początku pytanie "Czy znalazłby się inny narciarz, zdolny pozostawić na śniegu życia tyle zygzaków, co Glucksman?".
Odpowiedź brzmi "nie wiem, musiałbym policzyć zygzaki amerykańskich neokonserwatystów, oraz takich słupów ideologicznego dymu, jak Kuroń czy Michnik".

Wyłgam się od konkretnej odpowiedzi anegdotą:
Pogrzeb pewnego Żyda. Czas wygłosić mowę pogrzebową, a tu głęboka cisza. Rabin kilkakrotnie dziwi się, że nikt nie chce zabrać głosu. Wreszcie słychać krzyk kogoś z tyłu: "A jego brat był jeszcze gorszy!"
* * *

Niech Glucksmann spoczywa sobie w pokoju. Chyba, że miłosierny Bóg będzie innego zdania.
Co zaś do jego współczesnych współplemieńców, miałbym jedno westchnienie: 
     A gdyby tak przestali majstrować przy naszej cywilizacji i zajęli się zwyczajną pracą...
    Gdybym kiedyś zobaczył Żydów rolników, robotników budowlanych,  strażaków albo marynarzy słodkowodnych...  

Milczcie usta zbyt zuchwałe!

czwartek, 5 listopada 2015

Bieżące (14)


Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych


Za wolność "naszą" i waszą

Polska firma ma wysłać do Izraela 100 ochroniarzy. Mieliby oni chronić Żydów przed Palestyńczykami. Naturalnie, prezes przedsiębiorstwa, Benjamin Krasicki (z których on Krasickich?), zaklina się, że akcja "nie jest wymierzona w Palestyńczyków".
 
I całe szczęście, bo Palestyńczycy mogliby pomyśleć, że ochroniarze będą służyli do czegoś więcej, jak tylko do mycia nóg miejscowym żołnierzom i policjantom, zmęczonym patrolowaniem.
Wprawdzie już od roku 1989 robimy, co możemy, żeby narazić się wszystkim krajom bliskowschodnim (oprócz jednego), ale dziecko wie, że kto za szybko zadowala się wynikami, zostaje w tyle.

Benjamin Krasicki and Jonny Daniel Warsaw 2015 (Courtesy of From the DepthsJTA)
Na obrazku, oprócz prezesa Krasickiego (w środku), widać (po lewej) Jonny'ego Danielsa, doradcę izraelskiego wiceministra obrony narodowej.

Wysłanie ochroniarzy można naturalnie oglądać pod różnymi kątami, ale redakcji Bieżących szczególnie przypadł do gustu kąt Jerzego Wkurzaka. Pan Jurek przyniósł wiadomość, że większość ze stu ochroniarzy mają stanowić ochotnicy z Gazety Wyborczej, Fundacji Batorego i stowarzyszenia Otwarta Rzeczypospolita. 
Problem w tym, że źródła braci Wkurzak są głębokie, ale nie zawsze na 100 % pewne.



Darwin - dobór (nie)naturalny

Skrzyżowanie praw rynkowych z głupotą znalazło nowy wyraz - tym razem w anatomii młodych przedstawicieli gatunku "człowiek".

Jeśli ktoś uprze się, że osobnik ze zdjęcia powinien pochylać się, dla kompletu, nad trzymanym w ręku smartfonem, odpowiemy mu, że wtedy nie mógłby trzymać rąk tam, gdzie je trzyma.


Lewa strona obrazka przedstawia przestrzeń zainteresowań dzisiejszego młodego homo (dawniej sapiens), a prawa - odpowiedź ze strony ewolucji.




Niech parafie nie ustają w przygotowaniach

Francuski tygodnik Minute (z 21 października) dorzuca nowy szczegół do tego, co skądinąd już dobrze wiemy: że wśród migrantów nie wszystko układa się tak, jak chciałby byle dureń.

Otóż w niemieckich obozach dla tzw. uchodźców króluje szariat. Informacja ta z pewnością zaskoczy Angelę Merkel, rząd federalny, rządy krajów związkowych i w końcu resztę obywateli, jeśli nie liczyć tych, którzy chodzą po ulicach jako PEGIDA.




Silas Malkï, chrześcijanin z irackiego Kurdystanu, który przybył do Niemiec na początku tego roku, doświadczył, co następuje:
Na początku każdej uroczystości przyjęcia nowych migrantów towarzyszyła muzyka. Niedługo potem uciekinierzy arabscy narzucili swoją muzykę, która w rzeczywistości składa się ze śpiewów nawołujących do dżihadu. Ponieważ niemieccy wolontariusze nie rozumieją z tego ani słowa, reagują entuzjastycznymi oklaskami.

 Ze swej strony redaktor rubryki w Minute zauważa, że Niemcy nie tylko ślepi, ale i głusi.





Czego nie można zarzucić Polakom, bo co mają słyszeć, kiedy nic nie słychać.