Wiadomości nadlatują i odlatują, kiedy chcą, kiedy chcą, kiedy chcą...
Jak wiatr, to z południa, to z północy...

czwartek, 31 grudnia 2015

Bieżące (20)



Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych


Jeszcze Maciek w d..., a już mu kaszę studzą (ludowe)

Chodzi o kaszę medialną. Oto ZSOD (Związek Socjalistycznych Organizacji Dziennikarskich), zrzeszający Reporterów bez Granic, Stowarzyszenie Dziennikarzy Europejskich, Europejską Federację Dziennikarzy i Europejską Unię Nadawców, skrytykował "reformę mediów publicznych w Polsce" na grubo przed jej uchwaleniem.


Redakcja "Bieżących" spodziewa się, że polska odpowiedź na atak ZSOD nie odbiegnie zbytnio od reakcji trzech liczących się w świecie prezydentów (sadistic.pl).




Dzisiaj psy wierne, jutro niewierne

Muzułmańscy imigranci masowo mordują psy.


Gdzie? W Hiszpanii.  Na przykład tutaj, w Léridzie:
Lokalni mieszkańcy mówią, że psy zostały zabite przez muzułmanów, ponieważ według nauczania ich religii, są zwierzętami „nieczystymi”. W ciągu ostatnich kilku miesięcy mieszkańcy, którzy wyprowadzali swoje psy na spacer, byli prześladowani przez muzułmanów, przeciwnych pokazywaniu tych zwierząt w miejscach publicznych.

Mały pies niewierny i duże zwierzę nieczyste


Kuskus był zakropiony?


(Valeurs Actuelles) Rouen, Francja, kino Docks 76.
18 grudnia, w czasie projekcji filmu Babysitting 2, porwał się na równe nogi jakiś typ i jął wzywać siłę wyższą głosem wielkim « Allahu akbar ». Na sali wybuchła panika, tym bardziej, że widz nie miał zamiaru dać się aresztować . Po krótkim pobycie w areszcie, osobnik został internowany w centrum szpitalnym w Rouvray.






Jeśli typ zostanie skierowany do czubków, będzie należalo potraktować to jako złą nowinę: jakie państwo stać będzie na pilną budowę tysięcy psychiatryków!



Nie tylko kupa g...












Są ludzie, którzy uważają Jerzego Urbana za kupę gówna. Nie zgadzam się - jest w nim również trochę łoju. 
Jak każdy wieczny gówniarz, Urban żyje z prowokacji i strojenia min. Znam człowieka, który, przyglądając się temu video, wymamrotał bez przekonania "W czasie wojny to było wielkie ryzyko, ale jednak wypadało ich ratować". Po czym cicho dodał "Na ogół".



Szejnfelda "kawa pod ławą"

  • "Większej buty, ignorancji i hipokryzji, jak w wypowiedziach czołowych polityków PiS, nie słyszałem od 25 lat. Pycha kroczy przed upadkiem, a wy jesteście na krawędzi". 







Ładnie to tak kłamać, panie Szejnfeld? Musiał pan słyszeć tego po lewej. 
A poza tym, proszę Szejnfelda, gdyby pycha nieodmiennie kończyła się upadkiem, już od dawna nie musiałbym oglądać w telewizorni pańskiej samozachwyconej gęby, z kreską ust tak długą i prostą, jakby ostatnie wymówione przez pana słowo zawsze brzmiało "marmelada".








sobota, 19 grudnia 2015

Bieżące (19)





Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych




Universität Salzburg - doktorzy dishonoris causa


Podtytuł artykułu E&R brzmi "Konrad Lorenz pozbawiony honorowego doktoratu za sympatie nazistowskie" (Konrad Lorenz déchu de son doctorat d’honneur pour sympathies nazies). 
Na tej francuskiej stronie mówi się o "nazistowkich sympatiach" austriackiego noblisty.
Na stronie onet.pl ton jest kategoryczny "Austria: noblista pozbawiony doktoratu h.c. za faszystowską przeszłość". 
No i mniejsza o to, redakcja "Bieżących" nie pofatyguje się sprawdzać, czy uniwesytet w Salzburgu drapał się po stronie nazistowskich sympatii czy nazistowskiej aktywności jednego z najbardziej skutecznych i błyskotliwych intelektów czasów współczesnych.

Gdyby nieboszczyk siedział w więzieniu za złodziejstwo - nie powiązano by tego faktu z jego osiągnięciami naukowymi. Darowano by mu prawdopobnie pedofilię i nikt by mu z grobu nie wyciągał doktoratu honoris causa.Ale pronazistowskie sympatie, już nie mówiąc o aktywności, należą według światowego "rządu i sądu" do grzechów niezmywalnych i niewybaczalnych. Nawet jeśli pracujący naukowo grzesznik nie miał pojęcia o okrutnym traktowaniu niearyjczyków.

O, gdyby Lorenz był chociaż sodomitą, aresztowanym na jedną noc za jakiś eksces w dworcowym sraczu w Königsbergu, jest szansa, że oko starozakonnej wersji Nemezis spoczęłoby na czymś innym.












Gdyby mi dane było stanąć nad grobem Konrada Lorenza, może dobiegłoby do mych uszu jego sławne spostrzeżenie, raz jeszcze potwierdzone przez decyzję salzburgskiego uniwersytetu:

"Brakujące ogniwo między małpą a człowiekiem, to właśnie my."

















Krzyżówka lisa z hieną





Sprawiedliwości staje się czasem zadość. 
Oto "Tomasz Lis poniósł KLĘSKĘ. Przyznano mu nagrodę...Hieny Roku!".

Drugą już Hienę załapał Lis, uważający się za dziennikarza pisanego i wizualnego.

W "Bieżących" zacytujemy uzasadnienie Hieny sprzed dwóch lat, zadziwiająco aktualne:

(za) przekroczenie standardów dziennikarskich poprzez publikację okładki, opartej na wulgarnych skojarzeniach, obrażającej uczucia religijne i tworzącej negatywne stereotypy.
Przygotowywał się od dawna?

Jeszcze parę Hien dla Lisa i dojdzie do tego, że za parę lat jakiś Tomasz Hiena dostanie nagrodę Lisa.


Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy?


Bardzo Napoleonowi dziękujemy, zwłaszcza po Waterloo.
"Bieżące" proponują brać pilny przykład z Włodzimierza Putina: "Rosja będzie ignorować orzeczenia międzynarodowych trybunałów ."




 

Według prezydenta Rosji, podstawowym kryterium ma być zgodność orzeczenia międzynarodowego trybunału z rosyjską konstytucją. 

Narodzie nasz umiłowany, czy kiedykolwiek przeczytasz polskie tłumaczenie tego zdania:

Według prezydenta Polski, podstawowym kryterium ma być zgodność orzeczenia międzynarodowego trybunału z polską konstytucją.



Wieści z kaftana (3)


Przesadny optymizm zawsze jest szkodliwy. Redakcja "Bieżących" wypuściła pacjentów (Zolla i Holland) z obu kaftanów, pragnąc zrobić miejsce dla następnych niecierpliwych pacjentów.

Tłok jest jednak taki, że nawet próby upchnięcia po dwóch w jednym egzemplarzu spełzły  na niczym. Czyż nie ostrzegał Talleyrand, że "W kwestii pogardy trzeba być oszczędnym, tak wielka jest liczba potrzebujących"? 










Oto początek listy:


Muszę kończyć tę listę - cierpliwość czytelnika nie na tysiące jest mierzona.

sobota, 12 grudnia 2015

Bieżące (18)


 
Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych



Ojciec Pijo, świadek gwałtu


"Tu się dzieje po prostu gwałt" - donosi Aleksander Kwaśniewski i  mówi bardzo ciekawe rzeczy:
- Już w tej chwili widać, że jest jazda na pograniczu prawa i konstytucji, czyli zmiana mediów publicznych na narodowe, czy repolonizacja, która może oznaczać także zagrożenie dla istniejących praw własnościowych.
Fiu, fiu - byłego działacza PZPR oraz ministra w rządach Messnera i Rakowskiego niepokoi fakt, że dom narodowy może wygrać z domem publicznym, czyli, jak powiada, że mogłoby dojść do zmiany mediów publicznych na narodowe. Gorzej, PISowska jazda na pograniczu prawa i konstytucji pachnie mu pogromem w postaci "repolonizacji", która może oznaczać także zagrożenie dla istniejących praw własnościowych.  
Jak tu nie przypomnieć czasów Minca, Bermana i Bieruta, kiedy "istniejące prawa własnościowe" były nie zagrożone tylko gwałcone, a polskie ofiary żydo-komunistycznego złodziejstwa liczyły się w milionach.

Aleksander Kwaśniewski nie zapomniał o pogróżkach - oto w razie konieczności byłby gotów gwałt gewałtem odcisnąć i z Lechem Wałęsą oraz Bronisławem Komorowskim "bronić polskiej demokracji".




 



Fotografia przedstawia pierwszą naradę bojową Kwaśniewskiej armii wyzwoleńczej. Proszę się nie śmiać - na naszych oczach armia już puchnie. 
Z własnej inicjatywy, bez warkotu bębna werbowników, niecierpliwie przestępują z nogi na nogę: Krzywonos Henryka, Petru Ryszard, profesorski oddział prawników "Wały Jagiellońskie", zastępy multi-kulti ORPO i naturalnie "starozakonnych oddział sanitarny".



Data pogrzebu przesunięta

W 16 numerze "Bieżących" napisałem:
To dla mnie redaktor Lewicka popełniła medialne samobójstwo w formie wywiadu z wicepremierem i ministrem kultury, prof. Glińskim. W ciągu 16 minut wywiadu sama wydzierała się przez 50 % czasu i przerywała ministrowi średnio co 9 sekund. Bohaterski babsztyl! Chapeau, madame!

 





Harakiri Lewickiej nie zostało uznane za ważne przez siedmioosobową Komisję Etyki TVP i zawodowa trumna Lewickiej pozostaje pusta. 
Mam nadzieję, że nie mylił się François Rabelais, twierdząc, że trumna, pardon, natura nie znosi próżni.

 





Karawan czeka, Madame.




Wieści z kaftana (2)

Przypominam, że chodzi o kaftan ściśle prywatny. Redakcja "Bieżących" będzie w nim przetrzymywała osobistości męskie, żeńskie i nijakie, które, w jej pojęciu, na kaftan chwilowo zasługują.

Andrzej Zoll w kaftanie pozostaje, ale  redakcję "Bieżących" stać na drugi egzemplarz. Ubrana w kaftan zostaje Agnieszka Holland, przedstawicielka światowego kinematografu. Na pierwszy niezupełnie, ale na drugi rzut oka - kobita. Duma ORPO, istny pomnik na dwóch nogach, z białka, tłuszczu i sacharyny. Nie szkodzi przypomnieć, że artystka łatwo pogodziła się z faktem, że nie pasuje do niej ludowe powiedzenie "jaka deska, taka dziurka, jaka matka, taka córka". Uwaga, Mme Holland dwukrotnie była członkiem honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego w r. 2010 oraz 2015, i musi z tym żyć.
 

Oto niektóre z wyznań pacjentki na piśmie (Newsweek Polska):
  • Jest mi zupełnie obojętne, czy prezydent Duda będzie chwalić prezesa na okrągło czy tylko w piątki. Widzimy bowiem jasno, że gra rolę jego cyngla na najbardziej wysuniętym przyczółku.
  • Można ludziom wmawiać, że Zachód jest zgniły i tonie, tylko że wtedy możemy się od razu zapisać do państwa islamskiego.
  • Pierwsze powyborcze działania wskazują na daleko idącą "orbanizację" życia politycznego i nieliczenie się z ludźmi, którzy nie są wyborcami PiS, czyli w gruncie rzeczy z większością Polaków.
  • Sądzę, że nie zawahają się oskarżyć Tuska, Arabskiego, Sikorskiego. I nie chodzi tylko o igrzyska dla ludu. To będzie coś więcej niż spektakl. Coś więcej niż osobista zemsta. To będzie całkowite zerwanie z rzeczywistością. Matrix. Orwell.
  • Nasz świat wartości, zwolenników liberalnej demokracji, tym różni się od ich, że oni bez mrugnięcia okiem cynicznie manipulują i kłamią. Walcząc z totalnym kłamstwem, wydajemy się bezradni, bo nie używamy tych samych metod, tylko odwołujemy się do faktów i perswazji.
Trzeba więcej?

środa, 9 grudnia 2015

Bieżące (17)


Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych

 
Make PiS not war, gute Frau

Zadzwonił do redakcji p. Jerzy Wkurzak z wiadomością, że jakaś Gęsina Schwein grozi Polsce. Pofatygowałem się pod wskazany adres i stwierdziłem, że w istocie, nielogiczna Niemka z korzeniami, Gesine Schwan, "powiedziała w Berliner Zeitung, że zarówno rząd jak i społeczeństwo obywatelskie w Niemczech powinny krytykować rząd polski oraz wspierać siły opozycyjne wobec PiS. Dodała również, że jej zdaniem PiS sam rozłoży się na części."



 

Jeśli, proszę babsztyla, PiS ma się "sam rozłożyć na części", to po cholerę zwalczać? Nie wystarczy nalać sobie pejsachówki i poczekać?

Pechowa w wyborach, lewoskrętna 73-latka, ma paskudną skłonność do wpychania łap w polskie sprawy. Czy jednak rząd polski zdobędzie się na zaoferowanie jej zaszczytnego stanowiska persony non grata, nie potrafię powiedzieć.



Macierewicz domaga się bomby


 
Nie chodzi o sex-bombę, tylko o bombę atomową. Krzątanina wokół "zapewnienia Polsce dostępu do broni jądrowej" nasila się.
 
Jeśli nawet Amerykanie zgodzą się dać nam potrzymać u siebie tę bombę, to będzie ona na sznurku, którego końca z ręki nie wypuszczą. Niemcy taką bombę mają, ale, wobec braku zagrożenia, chcą się jej pozbyć. Tak się jednak składa, że co niepotrzebne Bundeswehrze, nam pasuje.

Rozmawiałem na ten temat z Maurycym, kiedy z drugiego planu dobiegł nas dialog międzywkurzakowy. Na anons starszego, że Macierewicz chce broni jądrowej, młodszy Wkurzak rezolutnie zapytał "po chuj?" (cytuję bez skreśleń, z uwagi na wagę naszej strategii obronnej). Starszego Wkurzaka musiało to pytanie zakłopotać, bo najpierw zamilkł, a potem jął coś niejasno tłumaczyć, że niektórym chodzi o eleganckie wyginięcie Polaków i zrobienie miejsca dla...
Dla kogo jednak Polacy mieliby zrobić miejsce, już nie dosłyszałem.

(Coś mi mówi, że to już było u Fredry: "Jeśli zechcesz mojej zguby, broń jądrową daj mi, luby".)



Papież Franciszek dixit: "Muzułmanie to bracia"

 

Papież Franciszek odwiedził w Afryce meczet i miał tam zakomunikować, że "ten, kto mówi, że wierzy w Boga, musi być też człowiekiem pokoju". Tymczasem wyznawcy Allaha codziennie dowodzą, że wcale nie musi. 
Całe szczęście, że papież nie podparł się klauzulą nieomylności, bo mielibyśmy problem. Przy okazji - na pytanie, czy muzułmanie to bracia czy przyjaciele, prawidłowa odpowiedź brzmi: bracia (bo przyjaciół się wybiera).

Chciałoby się Franciszkowi przyznać za wypowiedź 10 punktów, ale po tym, jak papież Jan Paweł II bez skutku nacałował się Koranu, dam tylko 4 punkty. Za dobre intencje.

Nie będzie chyba niegodziwością ze strony redakcji "Bieżących" dorzucić, że ponownie, w dniu 17 listopada, między Libią a Italią, siedemnastka muzułmanów wrzuciła do wody dwunastkę chrześcijan. Ze skutkiem śmiertelnym, potwierdzonym przez władze włoskie.
Jak to się stało, że nigeryjscy i ghańscy chrześcijanie dali się wyrzucić z pontonu islamskim bydlakom z Wybrzeża Kości Słoniowej, Mali i Senegalu, redakcja nie ma pojęcia,  zachowując wszakże nadzieję, że słabość ofiar nie wzięła się ze zbyt dosłownej lektury zdania "Miłujcie nieprzyjacioły wasze".

Wracając do wypowiedzi papieskiej:  cóż innego mógłby powiedzieć posoborowy papież, skoro już poszedł posiedzieć sobie w meczecie (czy zostawił buty przed wejściem, niech Czytelnik nie pyta, bo redakcja nie wie).

Po pysku dawać czy po pysku całować - pozostaje smutnym dylematem. Doświadczenie historyczne pokazuje, że bardziej skuteczne jest to pierwsze, oraz że jego zwolennicy, tj. Karol Młot i król Sobieski, faszystami nie byli.



Tyson Fury, czyli kto pedałem wojuje, ten od pedałów ginie

Tfu, tfu, tfu! 
Po trzykroć tfu!
Apage satanas!

Po tej introdukcji mogę mówić o Tysonie Fury, ściganym przez policję w Manchesterze za dwie zbrodnie, których przedawnienie nie wchodzi w rachubę. Co do ewentualnego aktu łaski, to charakter zbrodni był taki, że każdy prezydent prędzej da sobie uciąć obydwa (...), nim ułaskawi Fury'ego (co w Wielkiej Brytanii w grę zresztą nie wchodzi, bo Jej Królewska Mość nic do ucięcia nie ma).


Przejdźmy do szczegółów. Tyson Fury, aktualny mistrz świata wagi ciężkiej według wszystkich trzech cyrków, pardon, trzech organizacji WBA-IBF-WBO, nie tylko pozwolił sobie pokonać Włodzimierza Kliczko z korzeniami, to jeszcze w wywiadzie, udzielonym tygodnikowi Mail on Sunday, obraził dzisiejszą ludzkość w słowach:
Trzy rzeczy muszą jednocześnie wystąpić, aby nastąpił końca świata. Jedną z nich jest powszechna legalizacja homoseksualizmu, drugą jest aborcja, a trzecią pedofilia. Kto w latach '50 i '60 mógłby pomyśleć, że dwie pierwsze zostaną zalegalizowane!"

Fury idzie w zaparte i wyjaśnia, że oparł się na Biblii. Niewiele to pewnie pomoże bandycie, który już wcześniej dał się poznać Anglikom jako autor opinii, że kobieta powinna znajdować się albo w kuchni, albo na plecach.

Ponad 105 000 przedstawicieli "nowego człowieka" podpisało w Anglii petycję, żeby BBC wykreśliło Fury'ego z listy kandydatów do tytułu sportowca roku.



Jak to nazwać, pyta p. Małgorzata

Wieść głosi, że Platforma Obywatelska poskarży się na "działania PiS wokół Trybunału" na forum europejskim.
Szefowa kancelarii prezydenta RP, Małgorzata Sadurska, pyta, jak można to, co planuje Platforma, nazwać?
Redakcja "Bieżących" nie ma zamiaru owijać wełny w bawełnę:
Kurestwo!
Tak, Madame, należy to nazwać.



 


Owszem, jesteśmy dosyć bezpośredni, ale Pani uśmiech świadczyłby o uznaniu dla naszej bystrości.



Ile rozumu mieści się w jednym kilogramie Elizy Michalik?



Na tytułowe pytanie redakcja "Bieżących" odpowiedzieć nie potrafi. Eliza Michalik postanowiła być nowym dowodem na starą tezę, że ścisły związek między urodą i rozumem nie istnieje i nie tylko rozgłosiła, że PiS ma identyczny program jak NSDAP, ale jest gotowa złożyć w tej sprawie przysięgę. 

W ramach swojego delirium, celebrytka telewizyjna Michalik zeznała, że czytała kiedyś program NSDAP z 1936 r. i stąd wie.  Radiowy rozmówca musiał mieć niepewną minę, bo Madame Michalik zaparła się: "możecie mnie zabić, powiesić, ale i tak wam powiem". Interlokutor okazał się okrutnikiem, bo nie zabił i nie powiesił, tylko pozwolił babie kompromitować się do końca.

Podpisany pod notatką Slaw przytomnie zauważył, że gdyby Michalik rzeczywiście przeczytała tę książeczkę z 1936 r., to wiedziałaby, że jednym z najważniejszych przedsięwzięć przewidzianych przez NSDAP, była budowa autostrad, i musiałaby w takim razie zwrócić się do prokuratora, aby ten zainteresował się Platformą Obywatelską, której chciało się autostrad równie silnie jak Adolfowi.


Redakcja "Bieżących" nie wie, czy to szokujące spostrzeżenie do Elizy Michalik dotarło i jak jej organizm zareagował.