Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych
krajowych i zagranicznych
Druga
Wieża Babel - chleb, igrzyska, tyłek,
schyłek
Pierwsza
Wieża Babel źle skończyła, bo konstruowali ją ludzie wypchani
pychą. W rezultacie, jak powiada
Biblia, Pan zstąpił z nieba, stwierdził
fakty i pomieszał ludziom
języki, co popsuło
współpracę
i skończyło
się
porzuceniem przedsięwzięcia.
Druga
Wieża Babel właśnie
źle kończy. Tym
razem nie Pan pomieszał
języki,
tylko jej "ojcowie" pomieszali ludziom w głowach.
Wymyślili ją (z
inspiracji amerykańskiej) wariaci,
masoni i fatamorganowi
katolicy, dyrygowali nią
ateistyczni
krętacze, a pieczątkę na
akcie
zgonu przybija
w tym momencie Angela
Merkel.
Warto wspomnieć, że
wśród
tzw. Ojców
Europy jasno
świeciły
takie gwiazdy
jak wariat
- jasnowidz
Coudenhove-Kalergi, mason i
Żyd Józef Retinger,
aferzysta gospodarczo-polityczny Jean Monnet, oraz Robert Schuman,
uparty
kawaler, który od lat
dziewięćdziesiątych,
już jako
nieboszczyk, czeka na pierwszy cud, mający
mu - z pomysłu Pierre'a Raffin, biskupa Metzu - otworzyć
drzwi do beatyfikacji.
Kiedy
Schuman
czytał zainspirowaną przez Amerykanów deklarację założycielską
Unii Europejskiej, znaną jako Deklaracja Schumana, najprawdopodobniej nie domyślał się ani jej skutków, ani
zawartych w niej krętactw. Deklaracja ta była pierwszą z pajęczyn,
jaką Waszyngton przygotował w
celu spętania
państw europejskich i utworzenia
z nich Wieży
Babel, niezdolnej do stałego funkcjonowania
z racji nieusuwalnych
antagonizmów między
narodowymi interesami tych państw (une Tour de Babel totalement ingérable du fait de l’irréductible antagonisme des intérêts nationaux ).
W
wywiadzie udzielonym dziennikowi "Il sole 24 Ore", skonstatowała
to zresztą sama szefowa europejskiej
dyplomacji, Federica Mogherini, ostrzegając,
że
"Unia Europejska ryzykuje dezintegrację,
jeśli nie odpowie na kryzys związany z migrantami kolektywnie i z użyciem
unijnych instrumentów".
Łatwo
się
domyślić,
że
te "unijne instrumenty" składają
się
głównie
z przymusu, którym
to terminem od początku
pieści
nasze uszy
hiper-nordycki Martin Schulz i alkoholik Jean-Claude Juncker.
Mogherini
jasno wykłada, że
jeśli Europejczycy ograniczą
się do reakcji czysto narodowych, to
kryzys się pogłębi,
reakcja kolejnych opinii i rządów
będzie miała
charakter łańcuchowy,
zagra efekt domino i... boum!
A wtedy
trzeba będzie coś
zrobić nie tylko z migrantami, ale
przede wszystkim z europejskimi urzędasami, którym
zapewne śni się już ten obrazek.
Z
rynku beczek
Czy prawicowe media ogłoszą, że prezydent się "ośmieszył"?, podchwytliwie
pyta pewna artystka żurnalizmu,
udzielająca się
w "dzienniku ogłoszeń"
z Czerskiej.
Po
przegranej PO, organ Michnika zaczął
przypominać magazyn z beczkami strachu i beczkami śmiechu.
Wśrod tych ostatnich beczek, Beczek Wiktoria
niespodziewanie zajęła się
trajektorią
prezydenta Dudy w Pałacu Luksemburskim
w Paryżu.
Prezydent
najzupełniej prawidłowo
zmierzał w kierunku czerwonego dywanu,
kiedy został łagodnie
zatrzymany przez towarzyszącego
mu Gérarda Larchera. Wypadało
zatrzymać się przed fotografami i dokonać
ceremoniału
łapania się za ręce. Andrzej Duda
hamował bez wysiłku i nie widać w
nim było jakiejkolwiek intencji przedzierania
się na dywan po butach przewodniczącego francuskiego Senatu.
Bez
względu na to, czy autorka była świadkiem wydarzenia, czy też
ktoś jej wypracowanie zlecił, Wiktoria Beczek wysmażyła swoją
manipulację na kurzym gówienku.
Kto,
w tej sprawie, chciałby pasek uzupełnić o szelki, może przeczytać
to: Lewicowe media kpią z prezydenta i piszą: „Zagubił się w Paryżu”. Tymczasem rzeczywistość jest inna.
Michael
Kimmel, czyli o korzennych niejasnościach płciowych
Motto:
Siedzi słoń na słupkuna prawym półdupku,a lewy półdupekzwisa mu za słupek.
HOP SIUP ZMIANA DUP
Siedzi słoń na słupkuna lewym półdupku,itd.
Karierę
w Stanach Zjedoczonych robi w tej chwili (pod siebie) Michael Kimmel,
socjolog z korzeniami (jakimi - łatwo zgadnąć, zwłaszcza że
jego osiągnięcia są związane, mówiąc skrótowo, z dupą, a
mniej skrótowo - z płcią).
Kto
chce, a nie mieszka w Stanach, może sobie o Kimmelu poszukać w
sieci. Ja ograniczę się do paru danych i przytoczę je z prawdziwą
pogardą wobec tej uniwersyteckiej gwiazdy ("rock star,
nieustannie między dwoma samolotami") i bez szczególnej dbałości o sterylny obiektywizm. Ewentualne "ale z drugiej strony" może sobie Czytelnik sam dośpiewać.
Kimmel
jest współautorem encyklopedi penisa,
wydanej pod tytułem "CULTURAL
ENCYCLOPEDIA OF THE PENIS" .
Na okładce widać drewniany członek, bez jąder, inaczej mówiąc
jaj, i o napletku raczej uciętym niż obrzezanym. Jeśli chodzi o mnie, to obrazek natychmiast skojarzył mi się z autorem.
Naukowiec
naucza, że "kobiecość jest dobra dla mężczyzn" i że
im mniej jest w mężczyźnie mężczyzny - tym lepiej dla
wszystkich.
Odpowiedź na pytanie, co sprawia, że wśród rozhisteryzowanych nosicieli
Zła i proroków dezintegracji procent Żydów jest tak wysoki - może
być dla genetyków
i niektórych
spośród
nas przedmiotem
dłuższych refleksji; ważniejsze jest jednak co innego:
"Dlaczego tak łatwo dajemy im się wodzić za nos, w
dodatku cmokając i zdzierając nasze durne łapy od oklasków?".
W
udzielonym francuskiemu lewicowemu szmatławcowi LIBERATION wywiadzie, Kimmel
powiada:
Kiedy dorastałem w latach sześćdziesiątych, na ludzi oddziaływały społecznie trzy siły: rodzina, kościół i szkoła. Instytucje te wyprowadzały chłopaków na "prawdziwych" mężczyzn. Dzisiaj mężczyzn tworzą dwa czynniki: media i pozostali mężczyźni, tojest męskie środowisko, zdolne powiedzieć "a to co, ta ciota!?".
I
Kimmel martwi się, a nawet boleje nad światem męskości, z jego
"morderstwami, nadużyciami seksualnymi i bójkami ulicznymi". Milczy
natomiast nad takimi cechami jak odwaga, zimna krew, zdolność do
walki i poświęceń, skłonność do dyscypliny w przedsięwzięciach,
rozciągających się od odkrycia Ameryki, aż po trwające dziwnie krótko zakupy w centrum handlowym.
W
związku z tym wszystkim, redakcja Bieżących dołącza swój
z lekka sznapsbarytonowy głos do głosu znanego Czytelnikowi p. Jerzego
Wkurzaka i woła za nim "a paszoł ty won, Kimmel, a z tobą cała
twoja ciotowata cywilizacja, powoli zdychająca na dnie wiadra
Historii, w płynach ustrojowych wyjątkowo śmierdzących".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.