Przegląd
wybuchów wulkanicznych,
krajowych
i zagranicznych
Oferta
biura podróży MERKEL-ERDOGAN
Najnowsza oferta biura podróży "MERKEL-ERDOGAN" dotyczy muzułmanów z
Bliskiego Wschodu, Maghrebu i Czarnej Afryki. Migranci będą wożeni
z Europy do Turcji i z powrotem, a za transport, zakwaterowanie i
formułę all inclusive zapłaci
unijny podatnik.
W
sadomasochistycznym układzie
"MERKEL-ERDOGAN" rolę sadysty gra Erdogan.
Oto
kilka szczegółów oferty:
- Co da się w Europie wyłapać, pojedzie do Turcji.
- Co da się, jako Syryjczyk, wyłapać w Turcji, pojedzie do Europy (paszport syryjski jest tam niedrogi).
- Każdy Turek będzie miał prawo wjazdu do Europy bez wizy (Turków jest ok. 80 mln, a turkojęzycznych sąsiadów jeszcze raz tyle).
- Wznowione zostaną negocjacje pod hasłem "Turcja w Unii - Azja w Europie".
- Za przechowywanie migrantów, Europa dorzuci Turcji kolejne 3 miliardy euro (niech polski podatnik przełoży portfel do kieszeni na zadku, żeby był pod ręką).
- Arabskie kraje naftowe nie będą ani zmuszane, ani ponaglane do przyjęcia współwyznawców (nasz klient, nasz pan, zwłaszcza gdy chodzi o broń i samoloty).
Z
ostatniej chwili: Bruksela odrzuciła propozycję rejestracji biura
podróży "JAN III SOBIESKI" o statucie nawiązującym
do zasad funkcjonowania dawnej agencji "HUSARIA", która
przez wieki regulowała podróże Turków do Europy. Ostatnia wyprawa
Turków miała miejsce w 1683 r. i utknęła
pod Wiedniem. Turyści tureccy zostawili po sobie tyle namiotów,
wielbłądów i kawy,
że trzeba było po nich długo
sprzątać.
Chaos
zrodził Lulę, Lula - Dilmę, Dilma - Lulę, Lula - Chaos
"Chaos polityczny w Brazylii" (Chaos politique au Brésil)
- taki tytuł nadał francuski dziennik Le Point ostatnim
informacjom z kraju, którego ludność i wirus zika przyjmą
wkrótkce olimpijczyków (olimpiada odbędzie się, jeśli po
ostatniej aferze dopingowej trochę sportowców ocaleje).
Chaos
(Χάος ) w Grecji - pierwotna pustka, z której wyłoniły się
Ziemia i Niebo.
Chaos w Brazylii - postępowe bordello, zarządzane na zmianę
przez Dilmę Rousseff i Lulę (za skrótem Lula kryje się Luiz
Inácio Lula da Silva).
Brazylijska
ulica jest w nerwach, bo nie dosyć, że kraj w kryzysie, to jeszcze
prezydent Dilma Rousseff dała się przyłapać na próbie ratowania Luli (posądzonego o ostrą
korupcję) przez wprowadzenie go do
rządu, gdzie do końca kadencji pozostawałby nietykalny jak mucha
pod zbyt krótkim lepem. Niedopuszczalnym refleksem popisał się sędzia
federalny Sergio Moro i w rezultacie parze postępowców grozi wyprowadzka
i przeprowadzka. Wyprowadzka - z pałacu prezydenckiego (Dilma
Rousseff), a przeprowadzka - za kratki (Lula).
O
tempora, o mores! - lamentuje
(z wykrzyknikiem) redakcja
"Bieżących".
Na
usta ciśnie się pytanie,
dlaczego milczy legendarny
Frasyniuk? Czy Lula nie
związkowiec? Czy
Lula przy Lechu
to pies?
I
dlaczego w obronie
poniewieranej Dilmy
Rousseff, córki bułgarskiego emigranta i wnuczki starozakonnej
babki, nie stoi i nie
zająknie
się nawet Adam
Michnik?
Tłuszcz
zacofany i tłustość oświecona
Tłuste
tłustemu nierówne!
Wielki
Post się
kończy,
a wraz z nim okazja do potępienia
jednego tłuszczu
i pochwały
dla drugiego.
"Bieżące"
rzucają
się więc na okazję
i (za paczaizmem.pl) obrazkowo
przeciwstawiają
tradycyjny, ciemnogrodzki Tłusty Czwartek - nowoczesnej, oświeconej
tłustej Środzie.
Jojne
Jakow i cham, czy tylko cham?
Są
ludzie, na przykład red. Maurycy, którzy uważają Zbigniewa
Hołdysa za tłuste bydlę, które powinno być pokazywane wyłącznie
w ZOO, z tabliczką bardziej kompletną
(istnieje strona internetowa, która nazwisko artysty uzupełnia o
"Jojne Jakow").
Osobiście nie poddam krytyce opinii red. Maurycego, bo chodzi o
gust, a dziecko wie, że de gustibus
non est disputandum. Co
mi nie przeszkadza wyznać, że Hołdysa w trakcie jedzenia widzieć
bym sobie nie życzył.
W kwestii "Jojne
Jakow" nie czuję się kompetentny, bo nigdy nie odczułem
skłonności
do zaglądania Hołdysowi do papierów czy rozporka.
Co
jednak wiem na pewno,
to to, że powinien się nim zainteresować prokurator. Naturalnie,
jeśli Hołdys rzeczywiście
wypowiedział słowa, które można odnaleźć w artykule "Hołdys o Kaczyńskim: Ponury CH*J! Parszywy posraniec!":
Zbigniew Hołdys, były muzyk zespołu Perfect, słynący z ostrego języka i tego, że ma dużo do powiedzenia na każdy temat, skomentował we wpisie na swoim publicznie dostępnym profilu kampanię Jarosława Kaczyńskiego (poprzez zdjęcie) przedstawiające puste haki wiszące w szafie zamiast wieszaków, (które) Hołdys podpisał: Widok z szafy Jarosława Kaczyńskiego. Ponurego średniowiecznego chuja.
A
dalej:
Żaden ubek znany mi z imienia i nazwiska nie narobił tyle gnoju w relacjach między Polakami, co ten posraniec. Najbardziej parszywa postać, jaką pamiętam, a pamiętam nawet Władka Gomułkę dobrze. Powinno się go wpakować do Wastoka i wystrzelić w kosmos bez możliwości powrotu kiedykolwiek.
Pytanie:
Czy każdy człowiek, który tak, jak Hołdys, do liceum wyłącznie
"uczęszczał", a potem robił
za urzędnika w Zakładzie Technologii Spirytusu i Drożdży,
musi mieć wygląd i maniery niekoszernego zwierzęcia, które uciekło z chlewni, omijając prysznic?
"My,
żydokomuna!"
Dzięki
Frondzie dowiedziałem się,
że, cyt. "Hartman dokonał coming-out'u i pokazał Urbana".
Pofatygowałem
się na blog Hartmana i znalazłem wyznanie
"My, żydokomuna!",
zaczynające się następującym czyrakiem, który, w zamiarze autora, miał być wykwitem jego humoru:
zaczynające się następującym czyrakiem, który, w zamiarze autora, miał być wykwitem jego humoru:
"My, żydokomuna, dzieci rozśpiewanych chasydów, biednych krawców, bogatych bankierów i podłych ubeków, pamiętamy naszych żydowskich przodków i nie wypieramy się ich, ale chcemy innego świata niż ten, w którym żyli i który tworzyli. Świata bez strachu, nienawiści, ciemnoty i nędzy."
Wielka
mi nowina, panie Hartman!
Red.
Wkurzak wziął się za liczenie
i stwierdził, że 14 pierwszych słów
- to czysta prawda, oraz
że wszystko, co następuje po słowie
"przodków", może pan recytować w ucho temu, co
siedzi na zdjęciu
tyłkiem do pana. Obudzi go pan i ewentualnie rozbawi.
Co do mnie, to resztę
tekstu sobie darowałem, ale bliska mi
jest myśl, że jeśli ktoś oddał się lekturze słowo
po słowie, to po przeczytaniu
ostatniej inwokacji "Faszyści
wszystkich narodów, strzeżcie się „żydokomuny” wszech nacji i
krajów!", oddali od komputera dzieci i
wypowie kilka brzydkich wyrazów. A mnie uzna za proroka wprawdzie niedrogiego,
ale skutecznego.
Holocaust
w prasie zagranicznej
Onet
oparł się na gazecie The Telegraph
i w rubryce "Prasa zagraniczna" wyprodukował tekst pt."Przetrwali Holocaust, a teraz żyją w skrajnej nędzy".
Kurna!
- wykazał oburzenie red. Wkurzak - to taki Hartman nie mógłby się
tym zająć?
Popatrzmy
co wywołało (nieco fałszywe) oburzenie redaktora Jerzego:
Pokolenie, które przetrwało nazistowską zagładę, ostatnie lata życia spędza w skrajnej nędzy, walcząc z głodem, zimnem i bezdomnością.Isaac stąpa powoli, rozgarniając sobie ścieżkę wśród stert gnijących gazet i rozkładających się śmieci, piętrzących się w jego kuchni. Choć to zimny styczeń, ma na nogach sandały. Isaac przedziera się do łazienki, gdzie czeka na niego wanna bez ciepłej wody i niewielki zlew, czarny od brudu i pleśni.W popadającym w ruinę mieszkaniu w mieście Ramat Gan pod Tel Awiwem nie ma kuchenki, dlatego 79-letni mężczyzna żywi się głównie czipsami, surowymi warzywami i zupkami w proszku, które zalewa wrzątkiem z czajnika elektrycznego.
Na pierwszy rzut oka i wyobraźni, z Isaaca jest brudas i niechluj (mógłby wydrapać pleśń ze zlewu). Ale na co poszły
pieniądze, których zbiórką (niech Czytelnik wybaczy eufemizm)
zajmuje się obrzezane plemię we wszystkich krajach świata, i
to od 60 lat - tego redakcja "Bieżących" nie wie, wiedzieć
nie będzie, a nawet wiedzieć nie chce, bo ma inne ulubione zajęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.