Wiadomości nadlatują i odlatują, kiedy chcą, kiedy chcą, kiedy chcą...
Jak wiatr, to z południa, to z północy...

środa, 14 października 2015

Bieżące (11)




Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych 


Nagrody Nobla: nic  

Otrzymałem telefoniczne ostrzeżenie, że wśród noblistów 2015 nie ma ani jednego przedstawiciela narodu wybranego. 
Tak, jakby rubryka "Bieżące" była tu za cokolwiek odpowiedzialna.

Dla odmiany, martwić się może Fundacja Nobla, która, chociaż nagród nie przyznaje, to je wypłaca i musi mieć z czego. Sohlman, wnuk pierwszego zarządzającego majątkiem Fundacji, utrzymuje, że filozofią Fundacji jest "inwestowanie bez ryzyka".
Tralala - jeżeli przyznające nagrody grono, złożone z Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk, Instytutu Karolinska i Banku Szwecji, utraciło przejściowo instynkt samozachowawczy, to ryzyko dla Fundacji istnieje i wystarczy, że taki Soros syknie w iPada, żeby konto Fundacji zaświeciło zerem (z dwoma zerami po przecinku).
Doszło do tego, że w dziedzinie ekonomii, Narodowy Bank Szwecji  przyznał nagrodę jakiemuś Szkotowi, w dodatku za badania nad biednymi, którzy przecież w sferze ekonomii dają zły przykład, a ich dobre samopoczucie powinno obchodzić wyłącznie sprzedawców bagietek i taniego wina.
Na sen będzie też musiał brać Norweski Komitet Noblowski, który nie skorzystał z szansy przyznania Nagrody Pokojowej przewodniczącemu Światowego Kongresu Żydów, tylko, chciałoby się powiedzieć, wyzywająco wynagrodził "Kwartet Tunezyjski". A przecież wielki znawca spraw tego świata, Kazimierz Grześkowiak, śpiewał: "Niech mi chociaż dyferencjał dadzą!"


Rewers medalu Pokojowej Nagrody Nobla




Można by pomyśleć, że Norweski Komitet Noblowski, który już zasłużył się ludzkości przyznając medal takim bojownikom o pokój, jak Wiesel, Peres, Arafat czy Obama, teraz nie potrafił cierpliwie poczekać na zamknięcie listy nagród, żeby móc naprawić zawarte w niej błędy. Nie jestem pewien, że ów Komitet zamydli oczy obozowi postępu, podtrzymując rewers swojego medalu i licząc przez to na wdzięczność LGBT.


W co Hartman całuje Charamsę?



Krzysztof Charamsa
Nie znam odpowiedzi na tytułowe pytanie, ale całowanie, do którego sam Hartman się przyznał, pozostaje faktem (patrz blog Loos Blues z 2 października 2015).

Całowanie Charamsy jest poprzedzone deklaracjami o charakterze gry wstępnej, zdolnej zarówno musnąć ego, jak i mózgowe zakończenia stref erogennych księdza: 
Przede wszystkim muszę powiedzieć, że ksiądz Krzysztof Charamsa jest bardzo przystojny i pełny męskiej słodyczy. Ma też bardzo przystojnego narzeczonego.

Knur




 "Czekamy z niecierpliwością na ten moment, gdy ks. Charyzma zostanie wyniesiony na ołtarze przez jakiegoś prawnuka papieża Franciszka." - śni na jawie Hartman, Żyd zasymilowany, absolwent KUL.

Z czym redakcja rubryki "Bieżące" nie zgadza się w słowach: "Hartman, któregoś dnia stukniesz nosem w kafelki, zawiną cię w prześcieradło, będziesz śmierdział, zeżrą cię robaki, w końcu zostaną z ciebie w piasku tylko kłaki, a oszust Charamsa świętym w Kościele Katolickim jak nie był, tak nie będzie."


Zatrzymywać niezdrowo jest 

Pani Ewa Kopacz, zatrudniona od pewnego czasu na stanowisku premiera, podaje przepis na zatrzymanie swojej córki w Polsce.







Córka pani premier, o papierach na nazwisko Katarzyna Kopacz-Petranyuk, wyznała, że tak boi się rządów Kaczyńskiego i Macierewicza, że jeśli do nich dojdzie, to "ona wraz z mężem wyjadą." Matczyna recepta na zatrzymanie jej w kraju sprowadza się więc do uprzedniego "zatrzymania PiS i Kaczyńskiego".

- Proszę pani, zwracam się do p. Kopacz, niech pani nie łamie życia młodym ludziom, którym w Kanadzie może być tylko lepiej. Apeluję do pani jak do koktajlu, w którym serce matki pomieszane jest z rozumem premiera, a oba składniki spoczywają na kostkach lodu odpowiedzialności: 
  • Niech pani nie tylko nie dziurawi opon obu wspomnianym politykom, ale wprost przeciwnie - niech pani zrobi wszystko, żeby PiS do władzy doszło. Dzieci, wnuki i prawnuki nigdy pani tego nie zapomną. 
Podobnie jak Polacy, a wśród Polaków - autor tych słów.





Każda potwora znajdzie swego amatora

Wbrew tytułowi sławnej powieści Ericha Marii Remarque'a, "Na zachodzie bez zmian", na zachodzie od zmian aż huczy i nikt lepiej od genderactwa tego nie wie. Ze sztabu generalnego Lucyfera, gdzie za urzędasów robią autorytety moralne, znane z uniwersytetów, polityki, mediów, edukacji i szołbiznesu, wychodzą nerwowe polecenia w zakresie erozji płci.
 




Otóż przedstawione wyżej obrazki mają stanowić rodzaj kartki pocztowej z pozdrowieniami. Widać na nich dwa przepiękne obiekty, niosące, w sobie i na sobie, nadzieję na przyszłe obowiązkowe rozwiązania. Zamiast głowić się nad okresową zmianą płci, obywatel powinien na co dzień wyglądać jak ktoś, kto właśnie tę płeć zmienia, nie wiadomo zresztą z jakiej na jaką. Nowonabyta płeć nie powinna mieć charakteru trwałego, bo trwała to może być ondulacja.

Redakcja "Bieżących" pozdrawia P.T. Hartmana, Środę, Michnika, Biedronia, Szczukę, Kopacz, Charamsę, Grossa, Nowicką, Palikota i wszelki inny trzon postępu, zwłaszcza jeśli trzon ma korzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.