Wiadomości nadlatują i odlatują, kiedy chcą, kiedy chcą, kiedy chcą...
Jak wiatr, to z południa, to z północy...

sobota, 3 października 2015

Bieżące (9)

Przegląd wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych



Telegram z Sodomy

Prawie rok temu, w listopadzie 2014, na długo przed afrykańsko-azjatycką inwazją Europy, SAPN, przedsiębiorstwo zarządzające autostradami prowadzącymi z Paryża do Normandii, zmuszone było zamknąć parking w Epone, położony przy autostradzie A13 Paryż-Caen, w związku z inwazją sodomitów, migrantów z jakby zupełnie innej przestrzeni (*).

 A ty gdzie pracujesz? - w MFW (**).


 

Wyjaśnienie: samochody, toalety i otaczające parking krzaki stały stały się miejscem całodobowych cielesnych uniesień sodomitów i wymiany usług seksualnych. Ze ścian należało usuwać pedalskie graffiti, a z asfaltu i trawników - porzucone prezerwatywy.
Naturalnie, decyzja SAPN spotkała się z protestami ze strony użytkowników - koneserów punktu "D" i amatorów zapachu "G".

Nie ma powodu, aby polskie autostrady uniknęły opisanej inwazji, zwłaszcza jeśli trasa  którejś z nich przebiega niedaleko Słupska. Moje obawy nie mają, naturalnie, żadnego związku z osobą chwilowego burmistrza tego miasta, ale w końcu bywa, że "noblesse oblige niedokładnie", czyli nie samego szlachcica, tylko jego poddanych i zwolenników, oraz że istnieją miejsca o tajemniczych promieniowaniach, kompletnie niewytłumaczalnych z punktu widzenia współczesnej fizyki i weterynarii.

Sukcesów w ewakuacji parkingów nie da się przy tym zagwarantować - tak ostatnio przed sodomią zgina się każde kolano, ziemskie i niebieskie (niestety).


(*) Kilka miesięcy później parking został od nowa otwarty, nafaszerowany jednak kamerami, policją i obietnicą ponownego zamknięcia w razie skarg ludzi, zmuszonych do zasłaniania dzieciom oczu przed ekshibicjonistami i wyczynami włochatych kochanków na żywo.
(**) MFW (Międzynarodowy Fundusz Walutowy)




Bitwa o Anglię

Calais. Zła wiadomość dla mediów i polityków - wśród atakującej Eurotunel setki "uchodźców" kobiet i dzieci nie stwierdzono. Podający informację o blokadzie tunelu, politycznie poprawny L'Express, doskonale wie, że terminu "uchodźcy" należy użyć tylko wtedy, gdy na obrazku widać kobiety i dzieci; stąd w swoim artykule mówi wyłącznie o "migrantach", skądinąd "skrajnie zorganizowanych" (extrêmement organisés).


Migrantów, skłonnych do bitwy o Eurotunel, było dokładnie 113. Czarni wojownicy wdarli się do podziemi w nocy, przebiegli 15 km i stawili opór aż do 10 rano, kiedy to pociągi mogły od nowa ruszyć. Nikt nie poległ na polu walki, rannych było 7 migrantów i 3 białych rasistów w obozie sił porządkowych. Nic redakcji "Bieżących" nie wiadomo o aresztowaniach, nawet wśród obecnych na placu boju anarchistów z organizacji No Border, którzy w każdym godnym respektu kraju powinni znaleźć się pod kluczem, a klucz w wodzie.

Mieć kłopoty z resortem sprawiedliwości nie jest łatwo. Niektórzy na Zachodzie myślą, że wystarczy podpalić dziesięć samochodów, zgwałcić staruszkę, zdewastować cmentarz katolicki albo pobić białego. Tymczasem, żeby trafić pod pręgierz albo do lochu, o wiele prościej jest publicznie protestować przeciwko "małżeństwu" każdego z każdym, albo obrazić małpę przez porównanie jej do czarnej pani minister w socjalistycznym rządzie.



Ta morda, ach ta morda...

Zachciało się Węgrom brać udział w Targach Książki w Szwecji. Nasi bratankowie naiwnie myśleli, że chodziło o książki, zwłaszcza, że byli głównymi gośćmi.
Tymczasem mowę inauguracyjną wygłosiła tam urodzona w Moskwie, w rodzinie żydowskiej, niejaka Мари́я Алекса́ндровна Ге́ссен, która zwiała do Stanów, w których jest obecnie znana jako aktywistka LGBT, ksywa Masha Gessen (kto zrozumie, dlaczego Gessen otwierała targi w Szwecji, niech sobie wypisze dyplom uznania na papierze toaletowym i zawiesi tam, gdzie został wypisany).

Uwaga, "Masha" to imię żeńskie.




W swojej mowie, widoczna na fotografii Masha Gessen tak wydarła się na Węgrów, że ich delegacja była zmuszona unieść się z krzesełek i sobie pójść. Wszystko odbyło się w obecności szwedzkiej minister "Kultury i Demokracji" i ministra Kultury Islandii.

Z wycia Mashy Gessen dało się wyłowić stwierdzenie ogólne, że "Węgry mają rząd agresywny, rewizjonistyczny i w gruncie rzeczy neonazistowski", oraz obserwację szczególną, że" na Węgrzech jest wiele pozostałości po Rosji, w postaci mafijnego charakteru władzy, pod którą Romowie i homoseksualiści żyją w stanie oblężenia".

Aczkolwiek dokonałbym w niej pewnych korekt językowych i faktograficznych, to jednak ani bym myślał odcinać się od wypowiedzi p. Jerzego Wkurzaka, który w rozmowie telefonicznej oświadczył mi, co następuje: "Kurna, duma mię wzbiera jak pomyślę, że tym gnojkom Szwedom wpierdoliliśmy w Potopie, znaczy w drugiej części Trylogii Hendryka Sienkiewicza. Niech żyje Stefan Orban i Viktor Batory, król nasz węgierski kochany!".





Jako imam, nic tu ni mam


François Couteil, w swojej rubryce Le Charivari de la semaine (Minute, 28 września 2015) informuje, że odkrył zaletę w duecie francusko-niemieckim. Otóż "Flanflan" (prezydent Hollande) oświadczył, że w Maroku (prawdopodobnie na koszt francuskiego podatnika) odbędą swoje studia imamowie z gatunku umiarkowanego. 
Po nauce w Maroku, czekać ich będzie jeszcze nauka na Sorbonie, gdzie dowiedzą się, o co chodzi w społeczeństwach laickich. Tak wyszkoleni, będą mogli swoim owieczkom przekazać "piękno republikańskiego i masońskiego relatywizmu".
 
Tymczasem to Niemcy są krajem, którego przyszłość jest jakby dla nich stworzona. Oraz do tego, żeby, jako świeżo upieczeni imamowie, natychmiast się tam przenieśli. Gdzie w końcu znajdą lepsze mieszkania i równie interesujące warunki pracy?!




Kup pan cegłę, a jak nie, to obraz

Nie wiem, na jakiej ścianie teraz wisi, ale trzeba zachować czujność, bo jeśli któregoś dnia pojawi się na rynku sztuki, nie powinien mieć na sobie metki z sumą przekraczającą złotych polskich 2,50.
Kto nie wierzy, niech się nie szczypie, tylko zapyta o cenę eksperta w osobie Jacka Michałowskiego, ministra we wspomnianej kancelarii. Tak jak żołnierz z pomnika Nieznanego Żołnierza był nieznany, tak nieznany był jako marchand d'art (***) ów pan minister.



 




Co mnie jednak zdumiewa, to to, że prezio Bul tapetował sobie kancelarię obrazami o tak niskiej wartości. 
Chyba, że.... 
No nie, no nie...


_________________________________
(***) marchand d'art - handlarz dzieł sztuki





Proces Kafki

Nieznany mi bliżej mieszkaniec Krakowa, podpisujący się Ernest, przysłał na adres redakcji maila ze zdjęciem białego kotka o intensywnym spojrzeniu. 

Właścicielem zwierzątka ma być jego niemiecki kuzyn o nazwisku Franz-Joseph Kafka, którego - podobno na skutek sąsiedzkiej denuncjacji - aresztowano. Od chwili aresztowania przez Bundespolizei, Kafce nie postawiono najmniejszego zarzutu, jeśli nie liczyć wtrącanych podczas każdego przesłuchania dźwięków "kici, kici, kici", po niemiecku "miez, miez, miez" (wym. mic, mic, mic).

Franz-Joseph zrazu się śmiał, ale prędko stwierdził, że nie warto, z uwagi na gwałtownie narastającą wrogość na twarzy komisarza i protokolantkiA od kiedy Kafka pojął, że w jakiś niepojęty sposób może chodzić o jego kota, wpadł w panikę, która trwa już dwa lata. W tym czasie przepytywany był wielokrotnie o wszystkie możliwe, historyczne i bieżące aspekty swojego życia, oraz o sympatie polityczne. Dopytywano się nawet, co wie o przodkach kota, ale co też człowiek może wiedzieć o kocich marcowych miłostkach na dachu. Ostatnio złożył mu wizytę radca Ambasady Izraela (tak się przedstawił), ale do rozmowy nie doszło, bo urzędnik po wymamrotaniu nazwiska nie otworzył już ust i tylko przez dobry kwadrans się Kafce przyglądał. Rodzina próbowała wyciągnąć Kafkę za kaucją, ale jej prośba została odrzucona. O adwokacie nie ma mowy, ponieważ aresztowanemu nie postawiono jeszcze zarzutów.

W dalszej części maila, jego nadawca poprosił mnie o przedstawienie afery w "Bieżących". Chciałby mieć nadzieję, że ktoś z czytelników domyśli się, o co posądzany jest nieszczęsny Franz-Joseph Kafka i ile mu grozi.
Publikuję więc, o co mnie Ernest poprosił.
I dorzucam apel:
Drogi, zapewne oddany redakcji, polski Czytelniku, jeśli się domyślasz o co chodzi, zamknij się, bo przyjdą i po ciebie. Nie wiem za co, ale na pewno za to samo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.