Przegląd
wybuchów wulkanicznych,
krajowych i zagranicznych
krajowych i zagranicznych
Wejdą,
czy nie wejdą?
"Polska zrobiła duży krok. Na wschód." - drwi sobie "Spiegel"
piórem Jakoba Augsteina.
"Czy
Polacy mają fioła?" (Haben die Polen einen Vogel?) -
pyta niemiecki "Bild".
"Polska kroczy śladem czarnej bestii Europy Wschodniej" - oświadcza
hiszpański "El Pais".
"Warszawa zdradza wartości europejskie - UE musi działać" - nawołuje
do wojny niemiecka
"Süddeutsche Zeitung".
"Kaczyński nie zrozumiał niczego z historii Polski ani Europy" - zaklina
się, rozwiewając kłaki
po czółku, Guy Verhofstadt, belgijski
Marcinkiewicz (ciekawe, który z nich poczułby się
obrażony porównaniem).
"Postęp demokratyczny w Polsce zagrożony" - podryguje w fazie z Brukselą
"Financial Times".
Pewnie
nie wejdą, ale może uda się i chociaż
z Unii wyrzucą... Jeszcze zanim
Unia do reszty zgnije, na czele z IRD
(Islamische Republik Deutschland).
(Gdyby
polska prasa nie była na niemieckich
papierach, znalibyśmy może
nazwiska autorów miłosnych
wyznań w "europejskiej"
prasie, a tak - pozostają domysły.)
Ciekawe,
pewien francuski eseista (Raphaël Glucksmann) Władimira
Putina nie lubi, ale go podziwia.
Tak powiada (w dosyć
swobodnym tłumaczeniu):
- "Putin by się nie pieprzył, tylko ten Molenbeek zrównał z ziemią" ("Lui, il aurait rasé Molenbeek").
Przypomnę,
że Molenbeek, to dzielnica Brukseli,
rządzona przez miękkołapych lewaków wylęgarnia terrorystów.
Niepokój
uzasadniony - i zwierzę to nieczyste i kobitka.
|
Według
Angeli Merkel, "uchodźcy to szansa dla przyszłych Niemiec"
(Les réfugiés sont "une
chance" pour l'Allemagne "de demain").
Siedzi
taka germańska
Lorelei miękkim zadkiem na twardej
skale i zawodzi.
Czasem
w ząbek czesana i ma wąsy, innym razem, w pikelhaubie, kiedy
nie używa gazów na froncie, to instaluje w Rosji żydokomunę. Raz,
jak stary niestrzyżony merynos psuje powietrze Marksem, to znowu wraca do
zawodu i już jako blondynka topi rybaków na skałach. Niczego się nie
uczy, wciąż pracuje łokciami i za każdym razem przegrywa.
Pracowita bestia. Znowu zaczyna.
Matrioszka
Be
Pytanie:
Co to jest - wygląda jak Bratkowska,
jest mądra jak Bratkowska i mówi
jak Bratkowska.
Odpowiedź:
Bratkowska.
Zagadka
została postawiona z okazji wywiadu. O
wywiadowcy, Łukaszu Mordarskim, nie wiem
nic, a o Bratkowskiej tyle, że szkoda
słów. Gdybym chciał ulepić rząd
bab-matrioszek
ze wszystkiego, czego
w babach
nie lubię, to spryskana
środkiem komunobójczym Bratkowska byłaby
największa i miałaby
w brzuchu Środę, która
miałaby w
brzuchu Senyszyn, która
miałaby w
brzuchu Nowicką, która
miałaby w
brzuchu Szczukę - razem
kwartet jak
znalazł do zapowiedzianej na Wigilię 2013 aborcji.
Kto
chce w myśli łeb urwać hydrze,
może jeszcze zajrzeć tutaj, do jelit, w
których
znalazłem powyższy obrazek oraz
wiele innych ciekawostek.
Link rezerwuję dla osób nieskłonnych do
depresji.
Charlie dla różnych Charlich
"Ostatnia okładka Charlie Hebdo dzieli polityków" - oznajmia paryski Le
Figaro.
Ten
się drapie, kogo swędzi
- jak, według Zagłoby, powiada
mędrzec pański.
Żyjący
z buźnierstw i podrzędnego humorku, tygodnik Charlie
Hebdo
stwierdził, że jedno szyderstwo drugiemu nierówne.
Redakcja musiała zorientować się, że szczególnie źle płacą
muzułmanie - w związku z tym dała sobie spokój z bluzgami pod
adresem Mahometa i postanowiła skoncentrować się na
chrześcijaństwie, wprowadzając obiekt po tytułem "Bóg-morderca"
(Dieu assassin).
Rok później,
morderca wciąż na wolności
|
Kto
zajrzy do linkowanego materiału, dowie się dodatkowo, że tym razem
redakcja wlazła na odciski starozakonne, a bywa, że taka zniewaga krwi wymaga.
Jaka
szkoda, że we Francji prawie już nie ma Kościoła Katolickiego.
Jest jeszcze trochę wiekowych proboszczów, młodych afrykańskich
wikarych i niewielka ilość wyznawców, w większości
katolewaków. Naturalnie, są ślady episkopatu, ale tak
się składa, że redakcja "Bieżących" sama już nie wie,
jakie pod jego (episkopatu) adresem określenie wybrać:
ostrożny, mądry, tchórzliwy, martwy, wyważony, miłosierny,
zesrany (pardon,
zesr...).
Redakcja
Charlie Hebdo może więc robić swoje bez obawy, że ktoś się za
nią pomodli, albo nawet (milcz dzika wyobraźni!) da w mediach do
zrozumienia, że bluźnić, to nie cacy.
Co
innego, naturalnie, gdyby chodziło o nazwanie czarnoskórego Negrem, albo publiczne stwierdzenie, że
lepiej nie być lesbijką.
Ale
wszakże, drogi szwagrze...
Ale wszakże,drogi szwagrze,po co troskii zgryzoty -nowe bowiem już zygoty,przeskakują stare płoty.
Przed
nim i Schetyna
swe
kolano zgina,
(a
jeśli nie zegnie,
to
marnie polegnie).
CCK* KAJ zaproponował uzupełnienie wierszyka z notatki "Ale wszakże, drogi szwagrze..." o trzecią zwrotkę.
OdpowiedzUsuńCałość brzmiałaby więc następująco:
Ale wszakże,
drogi szwagrze,
po co troski
i zgryzoty -
nowe bowiem już zygoty,
przeskakują stare płoty.
Przed nim i Schetyna
swe kolano zgina,
(a jeśli nie zegnie,
to marnie polegnie).
Więc dorzucę, drogi szwagrze,
kamyk do ogródka także:
że "zygota" pamięć babrze
i powinna skończyć w łagrze.
______________________________________
* Dla przypomnienia: CCK jest skrótem od Czcigodny Członek Klubu (Papugi Orinoko)